Obóz jeniecki R – 168

Obóz powstał w lipcu 1942 roku z inicjatywy niemieckiego zarządu chwałowickiej kopalni Donnersmarck w Świętochłowicach. Jeńców wojennych postanowiono wykorzystać do pracy w zakładach przemysłowych. Takie samo było przeznaczenie obozu w Chwałowicach który otrzymał nazwę R 168. Litera „R” oznaczała „rosyjski”, czyli dla jeńców Armii Czerwonej. Komendanten obozu (lagerfuhrerem) został Jan Badura, a jego zastępcą (Lagerfuhrerstellvertrerem) Franciszek Stania.

Jeńcy radzieccy w obozie

Na obóz obrano teren znajdujący się bezpośrednio przy linii kolejowej Chwałowice – Niedobczyce, za budynkiem Szlafhauzu (późniejszy internat Szkoły Górniczej, obecnie, SP 35). Pociągi z materiałem na budowę obozu zatrzymywały się bezpośrednio przy miejscu przyszłego lagru. Materiały budowlane wyładowywano bez rampy na teren obozu. 

Teren obozu zaznaczony na współczesnym zdjęciu satelitarnym.

Obóz składał się z baraków drewnianych na murowanych fundamentach. Przed ogrodzeniem opodal bramy obozu stał barak dla załogi, wartowników obozu i budka strażnika pilnującego bramy. Wewnątrz obozu jeden barak przeznaczony był dla jeńców – oficerów. W trzech barakach umieszczono zwykłych jeńców. Latryny znajdowały się wewnątrz baraków i posiadały prostą kanalizacje odprowadzającą nieczystości do szamba za ogrodzeniem obozu. Istniały także 3 baraki zbudowane z płyt betonowych, nie zostały ukończone i nie przystosowano ich do zakwaterowania jeńców. Na środku obozu w osobnym budynku znajdowała się jadania i kuchnia a także barak służący jako magazyn. Niedaleko tych budynków w centrum obozu zbudowana była mała odwszalnia ubrań. W północnej części obozu wykopano w ziemi szczelinę (Głęboki na ok 2 m okop w kształcie zygzaka) która pełniła funkcję schronu przeciwlotniczego. Była oszalowana deskami i częściowo okryta od góry drewnem.

Plan obozu sporządzony przez Huberta Rupika.

Ogrodzenie obozu składało się z podwójnego płotu z drutu kolczastego rozciągniętego na drewnianych kantówkach. Okolniki połączone były poziomymi drewnianymi łatami. Pomiędzy dwa rzędy ogrodzenia, wrzucone były zwoje luźnego drutu kolczastego. Na rogach obozu, po przekątnej umieszczono dwie drewniane budki strażnicze, wyglądające jak ambony myśliwskie. Jedna była bardzo wysoka, druga bliżej torów z racji większej widoczności umieszczona na krótkich nogach. Na zachód od obozu zbudowano betonowy schron dla strażnika.  Mógł się tam schować czasie nalotu. 

Fotografia z lat 60. Widoczny przed budynkiem „Domu Górnika” murowany barak został wzniesiony przez firmę budowlaną na fundamentach obozowego baraku wartowników i załogi ( barak znajdował się za ogrodzeniem obozu opodal bramy). Część garaży które powstały za Domem Górnika, również zbudowano na betonowych i murowanych fundamentach dawnych baraków obozowych.

Fotografia ze zbiorów Pawła Klose.

Liczba jeńców przebywających w obozie była płynna i wahała się od 500 do ponad 1000. Dokumentacja uwięzionych jest skromna. Przykładowo w 1943 roku w obozie przebywało w sumie 1075 ludzi.

  • 286 jeńców radzieckich
  • 112 jeńców Angielskich i Francuskich
  • 312 więźniów kryminalnych z Raciborza
  • 194 Polaków z Generalnej Guberni 
  • 91 (Ostarbeiterów) Białorusini i Ukraińcy 
  • 80 Robotników przymusowych ze Słowacji i Czech
Dokumenty jeńca Jegorova który znalazł się w chwałowickim obozie jenieckim. Zmarł 17 stycznia 1944 roku.

Warunki życia w obozie nie były najlepsze ale nie były też tragiczne. Jeńcy najpierw pracowali w swoich mundurach. Drelichowe uniformy przy pracy pod ziemią szybko się niszczyły, w związku z czym zaczęto ubierać osadzonych w ubrania cywilne. Często były to po prostu łachmany, albo elementy zdobyte samodzielnie od mieszkańców Chwałowic. Wojskowe trzewiki, także z czasem niszczyły się przy pracy w kopalni. Zastępowano je drewnianymi chodakami. Był to element charakterystyczny dla wizerunku chwałowickich jeńców. Każdego dnia wczesnym rankiem Chwałowiczanie mogli słyszeć stukające o bruk drewniane buty jeńców zmierzających kolumną do pracy w kopalni w ramach Arbeitskommando 168. Droga z obozu do pracy wiodła wzdłuż torów (droga nie istnieje, pozostała wąska ścieżka) aż do przejazdu kolejowego, następnie w lewo ulicą Śląską, aż do bramy kopalni. Dla cywili chodzenie drogą od przejazdu kolejowego wzdłuż torowiska, do obozu i dalej prowadzącą w kierunku Radziejowa było zakazane. Informowały o tym ustawione tam tabliczki informacyjne. Jeńcy pracowali nie tylko na kopalni ale także przy naprawie torowiska, podbijaniu torów itd.

Czerwonym rombem zaznaczono łaźnię przeznaczoną dla jeńców pracujących na kopalni. Okna tego budynku były zabezpieczone drutem kolczastym. Nadzór nad budynkiem w czasie jego użytkowania pełnił funkcjonariusz straży kopalnianej.

Żywność, szczególnie mięso dla obozu przechowywano w piwnicach ówczesnego Szlafhauzu, czyli obecnego budynku Szkoły Podstawowej nr 35. Ze spiżarni Szlafhauzu furmanką dowożono produkty żywnościowe do obozu. Za drutami obozu były też tworzone zimą brogi do przechowywania ziemniaków, buraków i innych warzyw. Wyżywienie w obozie przy ciężkiej pracy jeńców było nie wystarczające. Ratunkiem dla Rosjan była pomoc Ślązaków pracujących razem z nimi na kopalni. To cywilni pracownicy kopalni ukrywali dla nich jedzenie pod ziemią, lub po prostu dzielili się nim przy Śniadaniu. 

W obozie szczególną kastę tworzyli rosyjscy oficerowie. Chodzili w miarę dobrze ubrani, i nie zawsze pracowali na kopalni. Właśnie jeńcom oficerom powierzono utrzymywanie w obozie dyscypliny. Niemieccy strażnicy obozu byli zwykle starszymi niezdolnymi do służby liniowej żołnierzami. Zachowywali się wobec jeńców poprawnie, nie znęcali się. Zdarzało się to rosyjskim oficerom. Dyscyplinę w obozie bardzo często utrzymywali oni przy użyciu przemocy. 

Zdarzały się ucieczki z obozu. Pan Hubert Rupik zapamiętał ucieczkę dwóch więźniów. Nie wiadomo czy uciekli z terenu obozu czy z kopalni. Nie uszli daleko, gdyż już na Kozich Górach złapała ich niemiecka policja. Przekazano ich urzędującemu w obozie Unteroffizzierowi. Po drodze z Kozich Gór zastrzelił ich gdzieś na poboczu drogi.

Akta jeńca Karasjova który zbiegł z obozu 10 grudnia 1943 roku i tego samego dnia został schwytany i rozstrzelany.

Zmarłych jeńców chowano na polowym cmentarzyku za obozem, pod lasem. Początkowo stawiano im krzyże prawosławne, z tabliczką wraz z imieniem i nazwiskiem. Z czasem tylko tabliczkę z numerem lub w ogóle pozostawiano grób bez oznaczeń. Po wojnie  w roku 1945 lub 1946 roku ciała ekshumowano na cmentarz żołnierzy radzieckich w Rybniku. 

Bibliografia:

  • Wspomnienia Huberta Rupika
  • Kopalnia „Chwałowice”, Alfons Mrowiec, Kraków 1974
  • http://www.sgvavia.ru/forum/109-2807-1

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *